Czarno-biała taśma, niewielki metraż, akcja osadzona w konkretnym miejscu i konkretnym czasie. A mimo to film Roberta Glińskiego w przejmujący sposób opowiada o sprawach uniwersalnych. Reżyser ukazał dziecięce zachowania, które jak krzywe zwierciadło odbijają poczynania dorosłych. Dzieci demonstrują "wzorcowe" działania starszych, nie podlegają jednak ich niepokojom i obawom, brak im dystansu do świata. Dlatego właśnie są tak wyraźnym, gorzkim odbiciem swoich rodziców.
W niedzielny poranek 1953 r. na jednym z typowych warszawskich podwórek-studni słychać krzyk podwórkowej "Głupiej": "Umarł! Umarł!... Nie żyje...". Ludzie, którzy zebrali się wokół figurki Matki Boskiej, komentują śmierć Stalina, by po chwili rozejść się i pozostawić podwórko we władzy dzieci. Niektórzy rodzice idą do kościoła, inni na pochód zorganizowany na cześć zmarłego. O tym, co dzieje się na ulicach, świadczą dalekie odgłosy bicia kościelnych dzwonów i bliższe - dochodzące z megafonów - fragmenty pogrzebowych mów. Elementy "dorosłej" rzeczywistości nieuchronnie wdzierają się również w świat dziecięcych zabaw. Józek, wybierający się na wczasy do Rabki, udaje przed kolegami, że jedzie na "sam pogrzeb", a na potwierdzenie swoich słów obwiesza się medalami skradzionymi ojcu. Zabiera również komplet przedwojennych orderów ojca Rycha w zamian za obietnicę pożyczenia karabinu. Kierowca samochodu służbowego mający odwieźć Józka na dworzec od razu dostrzega w jego klapie Virtuti Militari i sądząc, że odznaczenie to należy do ojca Józka, rekwiruje ordery i "jedzie o wszystkim zameldować". Niedoszły "delegat na pogrzeb" zostaje wśród wyśmiewających go dzieci i - aby podreperować swój nadszarpnięty autorytet - aranżuje następne zabawy. Bez większego powodzenia próbuje sterroryzować przy pomocy karabinu Rycha przybitego utratą odznaczeń swojego ojca. Następnie podchwytuje pomysł zbiórki pieniędzy "na Głupią Blachę", nad którą dzieci z lubością się znęcają. Zabawa zostaje przerwana przez Maryśkę, samotną dziewczynkę zawsze trzymającą się z dala od głównego nurtu podwórkowego życia i wyłączoną poza obręb dziecięcej wspólnoty. Tym razem uchodzi jej to na sucho, ponieważ do grubego Józka przyjeżdżają służbowym samochodem panowie, aby wypytać go o rodziców. Przesłuchują również dozorcę - ojca Rycha - który już wcześniej zauważył brak swoich, pieczołowicie ukrywanych, odznaczeń. Dzieci bawią się dalej, tym razem w posągi. Przywódcze aspiracje Józka raz jeszcze znajdują ujście w ukierunkowywaniu rozwoju wydarzeń. Przegrywający w zabawie Rych ma za karę udusić kota, co też próbuje czynić, szantażowany groźbą wydania jego ojcu tajemnicy zaginionych odznaczeń. Zwierzątko porywa Maryśka. Pozostali, pod przewodnictwem Józka, rzucają się za nią w pogoń po rusztowaniach i strychach. Pod wpływem wzrastającego napięcia i emocji dziewczynka zabija kotka, ściągając na siebie gniew innych dzieci. Uroczyście grzebią kota, potem rzucają się na Maryśkę i zasypują ją w piasku. Po Józka przyjeżdżają opiekunowie i zabierają go do domu dziecka. Rodzice chłopca zostali aresztowani. Na wyludnionym podwórku malcy znów bawią się w wojskowe musztry. Powtarzają z trudem za najstarszym z nich słowa przysięgi: "Przysięgam walczyć z wrogiem...".
(filmpolski.pl)